Witajcie Kochane!
Ostatnie tygodnie dały mi nieźle w kość, najpierw przez tydzień biegałam do szpitala onkologicznego do teściowej, po chemii okazało się, że mama nie jest w stanie mieszkać sama więc zabraliśmy ją do nas do domu. Zabiegana i zestresowana stwierdziłam, iż muszę znaleźć wentyl bezpieczeństwa. Świetną odskocznią okazało się malowanie po numerach i tak wieczorami powstały dwa obrazy. Nieoprawione wyglądały bardzo niepozornie, z braku wolnych funduszy wykorzystałam ramy ze Szweda, w których wcześniej wisiały typografie.
Zdjęcia zawisły w dużym pokoju nad kanapą, jak widzicie i tu powoli wprowadzam niebieski.
Pozdrawiam cieplutko:)
Ewa
Wiem jak to jest, bo moja babcia i matka też miały problemy onkologiczne. Zdrowia życzę.
OdpowiedzUsuńA co do samych obrazów to efektownie wyglądają. I spokojnie, nastrojowo. Trochę babrałam się w cyjanotypii i trochę przypominają mi zdjęcia w tej technice, ale poprzez dodanie paru ciepłych kolorów obie sceny nabierają życia i emocji.
koniecznie zaloz instagram.robisz piekne zdjecia;)
OdpowiedzUsuń