Oj, dawno mnie nie było. Chorowałam i nie mogłam się zmobilizować, aby coś napisać. Co prawda to nie tak, że nic się u mnie nie działo, ale wszystko zajmowało mi dużo więcej czasu niż normalnie. Dlatego dopiero teraz mogę pokazać co działo się u mnie w ostatnim czasie.
Najpierw nowy mieszkaniec mojej kuchni - Anielica, gdy ją spostrzegłam na wystawie nie mogłam się oprzeć jej urokowi i tak zamieszkała na moim kuchennym parapecie.
Robiłam też świąteczne dekoracje, serduszka, które trafiły do Barbórek oraz moich koleżanek z pracy.
w zamian, jako wielbicielce i zbieraczce kubków, podarowały mi taki piękny kubeczek do zaparzania herbaty lub ziół w przecudnym opakowaniu
jako, że nic się u mnie nie marnuje pudełeczko też znalazło zastosowanie - pochowałam w nim porozrzucane po całym mieszkaniu zapalniczki (niestety walkę z nałogiem jak na razie przegrałam) - oraz swoje miejsce na półce w kuchni, na której znalazły się między innymi czerwone serduszka - wiszące i w ramce - oraz miś w sweterku z choinką.
Najwspanialsze jednak jest to, iż Mikołaj w tym roku przyszedł wcześniej (6 grudnia) i był bardzo rozrzutny
i tak mam nową przyjaciółkę - Zofię 2015, odkąd ją mam co i rusz razem coś wymodzimy.
Zaczęłyśmy od wykończenia lambrekinu i obrusu w kuchni, które teraz tak jak koszyki pysznią się białą koronką na końcach.
zaś w ramach nastroju na czerwone uszyłam swoją pierwszą poduszkę, która trafiła do bratanicy mojego M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny i komentarz.